Muffiny dyniowo - cytrynowe


Wiecie co? Prawda jest taka, że chociaż uwielbiam jesienne smaki to na myśl o tej porze roku skóra mi cierpnie na grzbiecie. Ciepłe buty, kurtka i rękawiczki to mój nieodłączny pancerz. Nie cierpię marznąć i zawsze ciężko przechodzę spadek temperatury.
Na szczęście jest w tym jakiś plus. A mianowicie: jabłka, gruszki, śliwki, dynia, orzechy! To zdecydowanie moje smaki. Od razu zastrzegam - nie krzyczcie, że znowu muffiny, że znowu jest warzywnie. JEST PYSZNIE! Są lekkie, puszyste, mocno pomarańczowe za sprawą dyni i żółtek. Do tego cytrynowy akcent w środku i na wierzchu w postaci cytrynowego lukru. Must bake w tym sezonie! 
Jeśli lubicie dynię w wypiekach to polecam również: dyniowo - serowe ślimaczki oraz cupcakes marchewkowo - dyniowe. :)

Muffiny czekoladowe z cukinią


Przyznaję bez bicia, że wyjazd do stolicy Czech rozleniwił mnie totalnie. Po ponad tygodniowym zwiedzaniu wróciłam do domu wykończona i z głową pełną inspiracji na kolejne dania i słodkości. Praga skradła moje serce i kupki smakowe. Codziennie delektowałyśmy się potrawami z regionalnej kuchni. Najbardziej przypadły mi do gustu tradycyjne drożdżowe knedlikiHouskový knedlík - wypełnione śliwkami, posypane na wierzchu tartym białym serem i polane miodem z masłem. Mówię Wam: niebo w buzi!
Z uwagi na to, że z Lublina mamy dosyć daleko zdecydowałyśmy się zwiedzić również piękny Wrocław, który zdecydowanie zapadł mi w pamięci. Miasto oczarowało mnie przede wszystkim architekturą. Piękne, piękne i jeszcze piękne. W obu miejscach mogłyśmy liczyć na życzliwą pomoc mieszkańców, którzy chętnie udzielali informacji jak dojść do danego zabytku. 
Jak na mnie przystało z podróży przywiozłam tylko słodkie pamiątki i dwie pocztówki. Czeska czekolada Studentská cieszy się dużą popularnością. Po pierwszej kostce wcale się nie dziwię. Jedna z najlepszych czekolad jakie jadłam! 
Jeśli chcecie zobaczyć troszeczkę zdjęć z wyjazdu to zapraszam na mojego instagrama. :)
Dzisiaj wracam na bloga z prostym, ale pysznym przepisem. Czekoladowe muffinki - nie byle jakie: mocno czekoladowe, wilgotne za sprawą cukinii, która absolutnie nie jest wyczuwalna. W trakcie jedzenia natraficie na kawałeczki czekolady, które migiem rozpuszczają się na języku. Całość wieńczy polewa czekoladowa i cukier trzcinowy, który dodaje przyjemnie chrupiącej tekstury. Wypróbujcie koniecznie! :)


Ciasto:

·         170 gramów startej cukinii
·         150 gramów mąki pszennej
·         115 gramów cukru
·         65 gramów kwaśnej śmietany
·         60 mililitrów oleju
·         60 gramów masła
·         40 gramów posiekanej gorzkiej czekolady
·         30 gramów kakao
·         1 jajko
·         1 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
·         1 łyżeczki proszku do pieczenia
·         ½ łyżeczka sody oczyszczonej
·         szczypta soli

Polewa:

·         50 gramów czekolady – pół na pół gorzka z mleczną
·         2 łyżki masła

Dodatkowo:

·         cukier trzcinowy (opcjonalnie)

         Ciasto: masło ubić na puszystą i jasną masę. Cały czas ubijając, wlać olej. Dodać cukier, wanilię, sodę, proszek do pieczenia oraz sól. Zmiksować. Wbić jajko, cały czas miksując. Następnie dodać przesianą mąkę na zmianę ze śmietaną, kakao i rozpuszczoną w niewielkiej ilości wody kawę. Na końcu dodać cukinię oraz posiekaną gorzką czekoladę. Wymieszać do połączenia składników.

         Wykonanie: formę do muffinów wyłożyć papilotkami (można też w foremkach silikonowych). Następnie nałożyć ciasto, aż do napełnienia ¾ papilotki. Piec w temperaturze 180 stopni przez około 20 – 25 minut – do suchego patyczka.

         Polewa: czekoladę roztopić w kąpieli wodnej z dodatkiem masła. Polać nią ostudzone ciasto. Posypać cukrem trzcinowym.




Smacznego! ;)

Chleb miodowo - mleczny


Inny. To chyba idealne określenie tego chleb(k)a. Dlaczego? Jest słodkawy, z dodatkiem miodu i mleka w proszku. Jako baza: mąka pszenna chlebowa i płatki owsiane. Pięknie pachnie, jest wilgotny i sycący. Do jedzenia solo lub ze słodkim dodatkiem. Przekonajcie się czy i Wy go polubicie. W moim domu są więksi i mniejsi zwolennicy. Ja go pokochałam, dlatego polecam! ;)

Ciasto z jabłkami i budyniem


Ciasto, które nadaje się na każdą okazję. Niby proste i niezbyt skomplikowanie, ale jakie pyszne! Pamiętam, że w dzieciństwie miseczka ciepłego budyniu była lekiem na całe zło. W sumie, jeśli mam być całkowicie szczera w życiu dorosłym też pomaga!
Bardzo polecam! Zaproście kogo się da i upieczcie. Na pewno zrobi wrażenie. Kruche ciasto jest idealne - kruchutkie i lekko słodkie. Do tego miękkie jabłka i mój ukochany budyń - waniliowy lub śmietankowy - zdecydujcie sami! Kroi się bardzo dobrze, a przede wszystkim zachowuje kształt. Wychodzi duża i podzielna blacha. Jabłka polecam wybrać typowo szarlotkowe. U mnie antonówka, ale może być również szara reneta. ;)




Ciasto kruche:

·         500 gramów mąki
·         250 gramów masła
·         120 gramów cukru pudru
·         2 jajka
·         1 łyżka śmietany
·         1 łyżeczka proszku do pieczenia

Budyń:

·         1 ½ litra mleka
·         150 gramów cukru
·         4 budynie śmietankowe lub waniliowe(bez cukru)

Dodatkowo:

·         1 – 1 ½ kilograma jabłek (miękkich – antonówka, szara reneta)

         Ciasto: w misce wymieszać mąkę razem z cukrem pudrem oraz proszkiem do pieczenia. Dodać jajka, śmietanę oraz pokrojone na mniejsze kawałki zimne masło. Wyrobić krótko – ręcznie lub przy pomocy miksera (tylko do połączenia składników). Następnie ciasto podzielić na 2 części i schować do lodówki na czas przygotowywania budyniu i jabłek.

         Budyń: w połowie letniego mleka rozpuścić proszek budyniowy i cukier. Dodać do reszty mleka i zagotować. Doprowadzić budyń do dosyć gęstej konsystencji.

         Wykonanie: połowę ciasta rozwałkować na kształt prostokąta . Przełożyć do formy, wyłożonej papierem do pieczenia, o wymiarach 32 x 22 cm i ponakłuwać widelcem. Na cieście ułożyć jabłka pokrojone w ósemki – rządkami. Następnie wylać na jabłka gorący budyń i równomiernie go rozprowadzić. Na koniec rozwałkować  drugą cześć ciasta i ułożyć na budyniu. Ponownie ponakłuwać widelcem.

         Piec w temperaturze 180 stopni przez około 45 – 50 minut. Po wystudzeniu oprószyć cukrem pudrem.




Smacznego! ;)

Orzeszki


Orzeszki od razu kojarzą mi się z dzieciństwem! Robione raz na pół roku albo nawet rok. Zamieszanie z pożyczaniem od znajomej specjalnej patelni. Starej, przywiezionej kiedyś z Rosji. Uwielbiałam siadać razem z mamą i lepić malutkie kuleczki, smażyć połówki orzechów a potem... wyjadać farsz, kiedy nie patrzyła ;)
Wczoraj odżyły wszystkie wspomnienia. Mamy już swoją patelnię do orzeszków, więc nic tylko smażyć, smażyć i jeść :) 


Ciasto:

·         340 gramów mąki pszennej
·         100 gramów masła
·         80 gramów cukru pudru
·         2 jajka
·         1 łyżeczka majonezu
·         szczypta soli
·         szczypta sody

Nadzienie:

·         80 mililitrów mleka
·         80 gramów mleka w proszku
·         50 gramów masła
·         30 gramów orzechów włoskich
·         2 łyżki kakao
·         2 łyżki cukru pudru

         Ciasto: jajka i masło wyjąć wcześniej z lodówki, tak aby były w temperaturze pokojowej. Mąkę wymieszać z sodą i solą. Dodać pozostałe składniki i zagnieść jak na kruche ciasto – nie trzeba chować do lodówki. Ciasto podzielić na kilka części i formować niewielkie kuleczki. Patelnia do smażenia orzeszków powinna być dobrze rozgrzana. W dołki wkładamy porcję ciasta i dociskamy wypukłą częścią. Smażyć do złotego koloru – około 5 - 7 minut.

         Masa: masło rozpuścić w mleku, jednak nie doprowadzać do wrzenia. Zdjąć z palnika i dodać mleko w proszku, kakao i zmiksowane orzechy włoskie. Dobrze wszystko wymieszać – masa nie będzie jednolita. Na początku dosyć luźna, jednak potem stężeje.

         Wykonanie: masę przełożyć do rękawa cukierniczego i napełniać połówki – z lekką górką. Następnie połączyć w całe orzechy. 




Smacznego! ;)