Karnawał mija jak szalony. Został jeszcze tydzień do Tłustego Czwartku, a więc najwyższa pora zacząć myśleć o pączkach, faworkach i innych pysznościach. Odkąd pamiętam w domu zawsze królowały faworki. Robiłam je z mamą, a największą radość sprawiało mi wybijanie ciasta wałkiem. Przepis jest godny polecenia, ponieważ wychodzą delikatne, kruchutkie i rozpływające się w ustach. My od razu robimy podwójną albo nawet potrójną porcję. ;)
Składniki:
Ciasto:
250
gramów mąki pszennej
4 żółtka
3 łyżki
śmietany 18%
1 łyżka
spirytusu
Wszystkie składniki zagnieść razem. Wałkiem lub tłuczkiem mocno
uderzać ciasto przez około 20 – 30 minut, aby się dobrze napowietrzyło.
Następnie zabezpieczyć przed wysychaniem, owijając w mokrą ściereczkę lub folię spożywczą. Odłożyć go do lodówki na około godzinę, aby odpoczęło.
Po wyjęciu ciasto rozwałkować bardzo
cienko – na około 2 mm – jak na makaron. Wykrajać prostokąty o wymiarach około
12 x 3 cm. Każdy pasek naciąć wzdłuż pośrodku i przewlec przez otwór.
Smażyć
w gorącym tłuszczu na złoty kolor, osączyć na ręczniczku papierowym. Po
wystudzeniu posypać cukrem pudrem.
Uwielbiam takie! Hehe ja tez zawszw lubilam wybijac je walkiem :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne! Kocham je :)
OdpowiedzUsuńaż zapachniały mi przez monitor
OdpowiedzUsuńMniam wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuń